Łazienka

Andreas

We wszystkich pokojach łazienka jest taka sama. Mała, wyłożona kremowymi kafelkami. Na wprost drzwi znajduje się umywalka, a pod nią szafka na ręszniki i podobne rzeczy. Nad umywalka wisi okrągłe lustro. Z lewej strony znajduje się toaleta, a z prawej prysznic. Na podłodze leży mały, puszysty, biały, dywanik.

Eizo Suzuki

Układa swoje rzeczy na zamkniętej muszli i rozgląda się pokrótce. Z uśmiechem zaczyna rozpinać z siebie koszulę, która zaraz luźno zjeżdża z jego ramion i opada bezszelestnie na podłogę. Zdejmuje spodnie oraz bieliznę i chwilę patrzy na siebie w lustrze. Wyglądał na dość zmęczonego, co mu się nie spodobało...
"szybki prysznic dobrze mi zrobi" pomyślał. Złapał za swój żel pod prysznic do ciała i włosów i wszedł do kabiny regulując sobie odpowiednią temperaturę. Strumień wody rozlał się na niego, przyjemnie muskając jego spragnione ciało. Powoli zaczął się myć, nie omijając najmniejszego milimetra swojego ciała. Po skończonym prysznicu, ubrał się, wypryskał perfumami i mocno trąc włosy ręcznikiem wyszedł po cichu z łazienki, zbierając za sobą swoje rzeczy.

Eizo Suzuki

Nie chce mu się nic układać, wchodzi pod prysznic ze swoim ukochanym żelem pod prysznic i odkręca wodę stojąc przez długi czas pod strumieniem. W końcu jednak zaczyna się myć, ciągle myśląc o pewnym chłopaku z wczorajszego dnia. Dlaczego zaprząta mu myśli? w końcu nawet oni do siebie nie pasują! Przyłożył czoło do zimnych kafelków, pozwalając aby woda pieściła jego ciało. Nie wiedzieć czemu, był strasznie podniecony. Zignorował oczywiście swoją rządzę. Po skończonym prysznicu, owinął się ręcznikiem i wyszedł z kabiny, ubierając na siebie tylko bokserki. Wrócił do pokoju.

Eizo Suzuki

Postawił go na podłodze, biorąc od niego rzeczy
- nie śmiej się ze mnie.. nie zrobiłem przecież nic aż tak zabawnego - nadal z leksza obrażony, choć sam się szczerzył jak szczerbaty do sera, wziął od Yonghima kosmetyki, całując go w czoło.
- noooooooo, bo się obrazimy! - zaśmiał się jeszcze głośniej, sam nie wiedząc czemu to powiedział, Yonghim był niesamowity, uszczęśliwiał Eiza byle pretekstem, mimo, iż znają się krótko, nie może już sobie wyobrazić dnia bez niego.

Kim Yonghim

Trochę go zawstydził ten pocałunek w czoło. Eizo czasem zachowywał się jak dzieciak, ale podobał mu się taki. Nieustannie go rozśmieszał. Yonghim dobrze się czuł w jego towarzystwie.
Poczekał aż odłoży odebrane od niego kosmetyki, złapał go za rękę i pociągnął za sobą wchodząc tyłem pod prysznic. Sięgnął za siebie odkręcając kurek. Poleciała na nich przyjemnie ciepła woda.
Marzył o takich wieczorach. Stanął na palcach i przylgnął do niego. Całując prowadził go, aż zatrzymał się na ścianie. Objął go w pasie uśmiechając się radośnie.

Eizo Suzuki

Eizo mruknął w usta chłopaka także go obejmując, a wręcz jeszcze przyparł go do siebie szczelniej.
- nie puszczę Cię - wymruczał, gdy Yonghim zaprzestał całowania go
- jesteś mój, zapamiętaj to.

Kim Yonghim

Uśmiechnął się.
Nie, to ty jesteś mój.
Nie powiedział tego na głos, jeszcze nie. Sięgnął dłonią do jego szyi, delikatnie muskając opuszkami skórę na karku.
- Oczywiście - mruknął prosto w jego usta i znów zanurzył się w namiętnym pocałunku.

Eizo Suzuki

Wzdrygnął na dotyk na karku, a wręcz przez całe ciało Eiza przeszły dreszcze. Nim zdążył zaprotestować, usta Yonghima zajęły jego usta a zarazem i myśli. Kochanek nie wiedział, że tym pocałunkiem spotęgował jego doznania.
Pod brunetem ugięły się kolana.

Kim Yonghim

Wyczuł, że Eizo odpłynął. Obrócił ich i przycisnął go do ściany, nie przerywając pocałunku. Też był zaborczy. Chciał go tylko dla siebie. Ale jeszcze będzie czas, żeby go w tym w pełni uświadomić.

Eizo Suzuki

Nie wiedział co się stało, kiedy on niby znalazł się przyparty do ściany?!
- Yon...Yong... nah, przestań!

(x,x)

Kim Yonghim

Jego protest tylko go zachęcił. Przesunął dłonią w dół klatki piersiowej, zatrzymując się na biodrze. Ścisnął je lekko, przyciskając swoje ciało do jego. Oderwał się na chwilę od jego ust i spojrzał na niego wyzywająco.
- Huuuh?
Na wargach błąkał mu się wredny uśmieszek.

Eizo Suzuki

Złapał Yonghima za podbródek i uśmiechnął się równie wrednie jak on
- powiedziałem... przestań - ugryzł go w dolną wargę i puścił chłopaka spoglądając zaraz w bok, zaczął szukać żelu pod prysznic.

Kim Yonghim

Yonghim cofnął się odrobinkę, wchodząc pod strumień wody. Zamknął oczy i pozwolił kroplom spadać na twarz. Po chwili ocknął się, przypominając sobie, że nie jest sam. Spojrzał na Eizo. Chłopak nadal miał zachmurzone oblicze.
- Eizo?

Eizo Suzuki

- co - powiedział cicho zaraz patrząc na chłopaka, jednak długo nie mógł być taki...
Uśmiechnął się do Yonghima i przytulił do niego, całując go zaraz pod przyjemnie opadającymi kroplami. Nie chciał już nic więcej mówić, złapał za żel i z lekkim uśmiechem wyciągnął kochanka spod strumienia aby zaraz nalać na dłoń płyn i zaczął w niego wcierać powoli, masując go delikatnie przy tym.

Kim Yonghim

- Nic - mruknął.
Chciał wypowiedzieć jego imię na głos, nic więcej.
Sięgnął do spienionych części ciała i zgarnął trochę piany. Zaczął ją rozsmarowywać po jego brzuchu, ze skupieniem przekrzywiając głowę.