Plac przed akademikiem

Kim Yonghim

Był pogrążony w lekturze, ale zmiana tempa czyichś kroków wyrwała go z transu i spojrzał w kierunku źródła dźwięku. Uśmiechnął się na widok Nezumiego i pomachał mu energicznie.

Nezumi

Nezumi widząc radosną twarz chłopaka nie mógł powstrzymać się od uśmiechu. Odmachał mu.
-Cześć-przywitał się-Co ty tu robisz?

Kim Yonghim

- Hej! Miło cię znów widzieć. Przeprowadziłem się z powrotem kilka dni temu. Jak tam noga? - zapytał z troską.

Nezumi

-Och,nie wiedziałam,że się przeprowadzasz. A z nogą jest już dobrze.
Nezumi zamyślił się chwilę. Cieszył się z tego przypadkowego spotkania.
-Jest trochę chłodno. Nie boisz się,że sie przeziębisz?-zapytał.

Kim Yonghim

- Jest okropnie zimno, ale w pokoju dostawałem już szału. - Znalazł zakładkę i zaznaczył na skończonej stronie. - Nie siadasz?
Poklepał miejsce obok siebie.
- Chyba, że chcesz wejść do środka. Na świetlicę, czy gdzieś - dodał, gdy przeszedł go dreszcz z powodu zimniejszego podmuchu wiatru.

Nezumi

-Hmm,jeśli chcesz możemy się gdzieś przejść-zaproponował-Nie chcę żebyś się rozchorował-dodał,gdy zobaczył jak chłopak drży z zimna.

Kim Yonghim

- Zaprosiłbym do pokoju, ale zdążyli mi już przydzielić współlokatora... Pojawił się jak byłem w pracy, walnął się na łóżko i śpi - pożalił się. - To gdzie idziemy?
Wstał, otrzepał niewidoczny pyłek ze spodni i spojrzał na niego wyczekująco.

Nezumi

-Skoro tak to możemy iść do mnie. Ja nie mam współlokatora-zaproponował.

Kim Yonghim

- Szczęściarz! - zabrał książkę z ławki. - Prowadź.
Uśmiechnął się.

Nezumi

-Nie nazwałbym się szczęściarzem-powiedział-Chodźmy bo naprawdę się przeziębisz.
Uśmiechnął się i ruszył przed siebie.
*z tematu*

Kim Yonghim

- Jestem przyzwyczajony, wierz mi - powiedział i ruszył za nim.
*z tematu*

Danny Davis

Ruszył w stronę akademika z reklamówką z zakupami rozmyślając o różnych sprawach, było mu zimno. Chciał wejść do swojego pokoju, jeść czekoladę i robić coś mało produktywnego. Nie był zły, a jedynie lekko poirytowany, nie miał pojęcia, że ktoś za nim idzie.

Tori

Szedł paląc już trzeciego papierosa, co go trochę uspokoiło. Było już ciemno. Wciąż dziwił się że chłopak szedł tą samą droga co on. "Jest studentem?" zapytał się w myślach. Gwizdnął głośno, chcąc aby ten się obrócił. Nie był pewny czy to na pewno ten sam nieznajomy co wcześniej. Przez jakiś czas szedł zamroczony nie wiedząc nawet gdzie idzie...

Danny Davis

Gwizd, który nagle usłyszał lekko go zaniepokoił, stanął w miejscu, jednak się obrócił, uniósł jedną z brwi, zdziwił się widząc tego samego chłopaka, którego miał przyjemność poznać w sklepie. Kilka kroków szedł tyłem, ale szybko przestał, ze swoim szczęściem pewnie zaraz by się przewrócił. Szedł powoli, jeżeli osobnik za nim chciał go dogonić, to teraz miał okazję.

Tori

Podszedł szybko do niego i schylił się spoglądając na jego twarz. - A! To na serio ty. - powiedział prostując się i powolnie idąc do tyłu - Czemu się nie odwróciłeś? - odwrócił się do niego profilem, krzyżując ręce za głową - A może się mnie przestraszyłeś? - zatrzymał się kilka kroków przed nim.