Jezioro

Kim Yonghim

Im mniej przechodniów tym bliżej Eiza był Yonghim. W końcu weszli między drzewa, idąc ścieżką prowadzącą na tak zwaną "dziką plażę", rzadziej uczęszczaną z powodu braku ratowników. Teraz, kiedy sezon jeszcze się nie rozpoczął, nie powinno być na niej nikogo. Yonghim szedł wtulony w niego. Te niemal dwadzieścia centymetrów różnicy okazało się nadzwyczaj wygodne. Uśmiechał się szeroko, nucąc coś pod nosem.

Eizo Suzuki

Eizo zatrzymał się spoglądając w bok na Yonghima, przez chwilę wpatrywał się w niego uważnie nim nie złączył ich ust z zaskoczenia. Odsunął się minimalnie od jego ust patrząc mu głęboko w oczy
- czy istnieje szansa, że kiedykolwiek będę miał okazję usłyszeć te słowa?.

Kim Yonghim

Odsunął się niechętnie. Brak kontaktu sprawiał niemal fizyczny ból, uciskając w klatce piersiowej.
Zrozumie, powtarzał sobie w myślach. Zrozumie.
- Jak długo się znamy? Dwa dni? Trzy? / policze i wpisze / Czego właściwie ode mnie oczekujesz?! - uniósł się. - Że ci powiem, że cię kocham? Mam to wiedzieć po trzech dniach? Mam ci zaufać, bo miło spędziliśmy kilka dni?
Stało się. Wybuchł. Ale Eizo cały dzień go przyciskał, w większości nieświadomie.
Łzy cisnęły mu się do oczu, więc odwrócił się i ruszył ścieżką w głąb lasu.
Na pewno nie zrozumie... Nie mógł sobie pozwolić by być swiadkiem tego jak odchodzi rozczarowany nim. Łzy zaczęły płynąć niekontrolowane i już wiedział, że zaangażował się za bardzo.
*z tematu*

Eizo Suzuki

- Yonghim, poczekaj! - powiedział zbyt cicho, wystawiając w jego stronę dłoń, której on nie widział.
Stał przez długi czas wpatrując się w nicość, jego oczy zaszły matową powłoczką, zgasły, po prostu cały blask, który z nim był... Stał się bez wyrazu. Chciał za nim biec, chciał go przytulić, przeprosić, to nie to miał na myśli, nie chciał na niego napierać, nie chciał wymuszać...
tak będzie lepiej pomyślał wlepiając wzrok w podłogę, opuścił rękę i odwrócił się plecami do lasu. Im dłużej tu będzie stał...

Ruszył zdecydowanym krokiem przed siebie, wiedział, że tak będzie lepiej, będzie lepiej jeżeli przestanie dla niego istnieć.
*z tematu*